Człowiek - nauka - komputer

JAN PLESZCZYŃSKI: Panie Profesorze, czy współczesny człowiek nie za bardzo ufa komputerom?

PROF. MICHAŁ KLEIBER: Nikt dzisiaj nie kwestionuje faktu, że komputery są przydatne, prawie każdy wykształcony człowiek w swojej pracy zawodowej styka się z komputerem, młodzi ludzie w ogóle nie wyobrażają sobie bez niego życia, zaś starsi często mają zrozumiałą wobec komputera rezerwę. To jest naturalne. Ale faktem jest również, że komputery nie są "przyjazne użytkownikowi". To taki termin, którego dzisiaj nieraz się nadużywa; teraz wszyscy, którzy chcą sprzedać cokolwiek, np. jakiś program, mówią że jest on user friendly, czyli przyjazny użytkownikowi. Generalnie zaś jest tak, że komputery wcale nie są użytkownikowi przyjazne: każdy człowiek ma z nimi niezliczone kłopoty, zarówno ten, który siada przy nich pierwszy raz jak i ten, który siada po raz tysięczny. Z komputerami są zawsze wielkie problemy. Wynikają z bardzo prostej przyczyny, mianowicie z tej, że "mówią" one w innym języku, mówią symbolicznie, a więc problemem człowieka jest nauczenie się tej specyficznej komunikacji. Na razie to człowiek musi nauczyć się języka komputera. Mam nadzieję, że w przyszłości to komputer będzie się uczył naszego języka. Wtedy to wszystko będzie prostsze i bardziej człowiekowi przyjazne.

Reasumując: absolutnie nie kwestionuję przydatności komputerów; przeciwnie, one są dzisiaj absolutnie niezbędne. Natomiast z całą pewnością zasadne jest pytanie o przyszłość i o znaczenie komputerów w życiu człowieka. Można sobie wyobrazić, że ' przyjazność" komputerów będzie rosła, można równie dobrze wyobrazić sobie jednak sytuację, w której komputery będą w pewnym sensie odgrywać negatywną rolę w rozwoju społecznym.

Wydaje się jednak niepodważalne, że praca z komputerem jest sensowna, bo tak jak wcześniej powiedziałem, komputery są absolutnie przydatne; to bardzo ważne, że człowiek współpracując z komputerem uczy się go jednocześnie, poznaje jego możliwości.

Generalnie: jeśli mamy pozytywny stosunek do rozwoju społecznego to powinniśmy mieć także zaufanie w stosunku do siebie i wierzyć, że będziemy komputer wykorzystywać dla dobra społecznego a nie dla zła. W istocie nie ma tu wielkiej etycznej różnicy pomiędzy pracą związaną z komputerem a np. pracami związanymi z wojskiem, by nie mówić już o sztandarowym przykładzie Alfreda Nobla i dynamitu.

fotografia

Ale czy komputery nas kiedyś nie zawiodą? Tak bardzo, że staniemy się wobec ich mocy bezbronni?

- Komputer nie powinien oczywiście być traktowany jako alternatywa dla innych metod postępowania; powinien być traktowany wyłącznie jako medium komplementarne. Komputer powinien wspomagać człowieka w tych obszarach, gdzie robi to dobrze. Na przykład dobrze przetwarza szybko powtarzalne operacje i lepiej to robi od człowieka. Natomiast wszędzie tam, gdzie potrzebne są z jednej strony twórcze myślenie, z drugiej zaś kontrola tego wszystkiego co się dzieje, osadzenie badań w jakimś szerszym kontekście, porównanie z tym, co jest znane, to wtedy ingerencja człowieka jest już niezbędna.

Mówiąc krótko: komputery należy próbować jak najlepiej zrozumieć, wykorzystywać do tych celów, do których są predestynowane, natomiast nie ufać im bezwzględnie, nie dać się im zdominować, nie wierzyć, że one rozwiążą nam wszystkie problemy. Tak naprawdę to my musimy najpierw te problemy umieć postawić i sformalizować a dopiero później zaprząc komputer do ich rozwiązywania.

Jaka jest specyfika wykorzystania komputerów w nauce? W porównaniu z ich zastosowaniem w innych aktywnościach życiowych.

- To dobre pytanie. Sedno tego, o czym będę dziś mówił w Lublinie [prof. Michał Kleiber wygłosił 26 lutego w auli Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi UMCS wykład na temat metod komputerowych w nauce - red.]; w nauce komputery są tak samo przydatne jak gdzie indziej: używają ich uczeni jako inteligentnych maszyn do pisania, za ich pomocą robią sobie wykresy i różne obliczenia. To jest fakt, nad którym nie warto się rozwodzić. Ale: komputery w nauce mają też swoją specyfikę. Polega ona na tym, że istnieje obecnie bardzo wiele przykładów odkryć, które zostały osiągnięte nie dlatego, że ktoś wspomagał swoje badania komputerem lecz dlatego, że stosował komputer. Krótko mówiąc, nowa metodyka badań, która się pojawiła (można ją w przybliżeniu określić terminem "symulacja komputerowa") prowadzi do odkryć, które byłyby niemożliwe, gdyby jej nie stosować. Komputer jest wykorzystywany jako rzeczywisty pomocnik w rzeczywistej pracy badawczej, odkrywczej, nowatorskiej itd. Przy czym trzeba pamiętać o tym, że nie znaczy to, iż komputer ma zastąpić teorię bądź eksperyment. Komputer powinien być komplementarnym do nich.

Proszę o jakiś ładny i zarazem nietrudny przykład.

- Podam przykład spoza moich bezpośrednich zainteresowań ale według mnie jest on bardzo spektakularny. Dotyczy astrofizyki. Pokazuje, jak komputery pomagają uczonym w sensie jak najbardziej twórczym. Astronomowie i astrofizycy interesują się m.in. procesem powstawania układów gwiezdnych, galaktyk itd. Problem polega na tym, że są to procesy trwające bardzo długo, powiedzmy setki milionów lat. Wszystko czym dysponujemy to pewne fotografie, pewne obrazy, które w różnych częściach Wszechświata w tej chwili taką czy inną techniką potrafimy zrobić. Obrazy te odnoszą się do czasu obecnego a pokazują przecież przeszłość i to przeszłość w różnych jej momentach; gdzie spojrzymy to widzimy różne fragmenty Wszechświata, nieuporządkowany w gruncie rzeczy obraz powstawania różnych układów gwiezdnych na różnych etapach ich rozwoju. Jak to uporządkować? Otóż opracowano specjalny procesor, który poprzez symulację komputerową był w stanie skonstruować cały proces powstawania takich układów gwiezdnych w taki sposób, że wyniki tej symulacji pokrywały się z tym, co dzieje się w różnych miejscach; można było zasymulować te fazy przejściowe jako stadia jednego procesu. Bez symulacji komputerowej w ogóle nie było najmniejszych szans, by coś takiego uzyskać. A dzięki niej powstała przekonująca koncepcja powstawania pewnego typu układów gwiezdnych. Właśnie poprzez symulację takich fragmentarycznych obrazów obserwowanych w tej chwili.

Czy polscy uczeni wykorzystują twórczo komputer i metody symulacji?

- Według mnie zbyt mało, choć nauka polska jest w ogóle na przyzwoitym poziomie. Ale nieszczęściem naszej nauki jest to, że najzdolniejsi ludzie w tej chwili do niej nie trafiają a tylko tacy mają szanse, by coś dobrego w nauce zrobić. Produkcja pseudonaukowych wyników jest możliwa zawsze, to każdy może osiągnąć. Natomiast wyniki naprawdę wartościowe naukowo mogą osiągnąć tylko wybitnie zdolni. A ci nie trafiają w tej chwili do nauki. To jest w ogóle dramat ale i odrębny temat.

Co do metod komputerowych: są komputery, jest też dostęp do komputerów zagranicznych; obecnie z tym właściwie nie ma problemu. W Polsce jest pięć takich centrów super-komputerów ulokowanych w pięciu dużych miastach: największe w Warszawie, Krakowie i Poznaniu (to są centra komputerowe skali europejskiej, których nie trzeba się nigdzie wstydzić) oraz we Wrocławiu i Gdańsku. Umożliwiają one prowadzenie badań typu large scale simulation (czyli symulację w dużej skali); ta duża skala jest decydująca. Można np. symulować miliony oddziałujących ze sobą molekuł; jakościowe wyniki są całkowicie nie do przewidzenia w inny sposób. Te centra komputerowe umożliwiają nawet takie badania. A jeśli ktoś chciałby robić symulacje na jeszcze większe skale to bez kłopotów może to zrobić w Berlinie czy gdzie indziej, to naprawdę żaden problem.

Więc krótko mówiąc: możliwości są ale w polskich warunkach są stosunkowo słabo rozwinięte same przyzwyczajenia w tym zakresie. Polska nauka była jednak "tradycyjna"; mieliśmy może lepsze kontakty z nauką światową niż nasi sąsiedzi ale jednak i nasze standardy były dość dalekie od standardów światowych. Ciągle zbyt mało jest osób, które w sposób twórczy stosują techniki komputerowe w poszczególnych dziedzinach nauki.

Tak się składa, że w Komitecie Badań Naukowych jestem przewodniczącym sekcji, która rozdziela granty na badania w zakresie metod komputerowych w nauce. Mam dobry przegląd ogólnopolskiej sytuacji, bo właściwie wszyscy, którzy pracują w tym zakresie to się tam starali lub starają o jakieś pieniądze. Moim zdaniem istnieje pewna liczba ośrodków na wysokim poziomie ale o wiele za mało niż powinno być, aby zapewnić w Polsce harmonijny rozwój nauki.

Z prof. dr. hab. Michałem Kleiberem rozmawiał Jan Pleszczyński

Michał Kleiber, prof. dr hab., dyrektor Instytutu Podstawowych Problemów Techniki PAN w Warszawie

 

powrót do góry

powrót do wydawnictwa

 
Kronika Oddziału według dat  
 
 Siedziba oddziału : Polska Akademia Nauk, Oddział w Lublinie
 Pałac Czartoryskich, Plac Litewski 2, e-mail: pan-ol@hektor.umcs.lublin.pl
webdesign emzab.pl