Wolność i bezpieczeństwo: amerykańska odpowiedź na terroryzm


Znany socjolog Emil Durkheim powiedział, że najlepszym sposobem zrozumienia rzeczywistości społecznej jest próba spojrzenia na to co nie zdarza się codziennie. Durkheim skierował naszą uwagę na to co niezwykłe lub patologiczne, jako najlepszy sposób zrozumienia tego co zwykłe, czy występujące codziennie. We wrześniu 2001 roku w USA wydarzyła się najbardziej niecodzienna rzecz. Cały świat ujrzał obraz śmierci i zniszczeń spowodowanych przez samoloty, celowo rozbite o wieże WTC w Nowym Jorku oraz gmach Pentagonu w Waszyngtonie. Atak terrorystów na terytorium mojego kraju i reakcja na to zdarzenie, zarówno rządu jak i społeczności amerykańskiej, mogą być poddane analizie w sposób sugerowany przez Durkheima, po to by lepiej zrozumieć Stany Zjednoczone.

fotografia
Prof. James Robert Bruce (fot. A. Szafranek).

Sądzę, że Polakom trudno jest w pełni pojąć skalę strachu i szoku doświadczonego przez większość Amerykanów po wydarzeniach z 11 września. Trudność ta ma podłoże historyczne. Polska w ostatnich dwustu latach miała diametralnie różną historię od Stanów Zjednoczonych, które w tym okresie cieszyły się wolnością i niepodległością. Praktycznie nie występowało większe zagrożenie dla bezpieczeństwa z zewnątrz ani też wewnątrz kraju.
Ze względu na swoje położenie Stany Zjednoczone są chronione dwoma rozległymi oceanami i posiadają względnie słabych militarnie sąsiadów. Z kolei rozpad Związku Radzieckiego spowodował, że ze swoim potencjałem ekonomicznym i militarnym zostały jedynym supermocarstwem na świecie. Nagle w ciągu jednego dnia Amerykanie utracili poczucie komfortu zamieszkiwania w dobrze chronionej i bezpiecznej twierdzy oraz odczuli jak słabo są zabezpieczeni przed atakami ze strony potencjalnego wroga. Komentatorzy w mediach relacjonowali że "11 września zmienił wszystko". Czy rzeczywiście te wydarzenia zmieniły tak wiele wewnątrz społeczeństwa amerykańskiego oraz w relacjach między Stanami Zjednoczonymi i społecznością międzynarodową? Jako socjolog chciałbym podzielić się niektórymi swoimi refleksjami dotyczącymi tego co wydarzyło w Stanach Zjednoczonych po 11-tym września, jak również jak te wydarzenia zobrazowały amerykański narodowy charakter. Po początkowym szoku wywołanym śmiercią blisko 3 tysięcy ludzi, Amerykanie zjednoczyli się we wzajemnym wsparciu. Media były nasycone reportażami o odszukiwaniu ciał, ich wydobywaniu oraz o wielu ceremoniach pogrzebowych. Cały kraj dzielił żałobę ale jednocześnie czcił bohaterstwo strażaków i policjantów. Prezydent Bush natychmiast wypowiedział wojnę terrorystom, ich przywódcy Osamie bin Ladenowi oraz Talibom z Afganistanu, którzy dali im schronienie. Po krótkiej dyskusji, prawie jednomyślnie Kongres USA dał Prezydentowi Bushowi uprawnienia oraz wszelkie pełnomocnictwa do podejmowania odpowiednich akcji zbrojnych przeciwko terrorystom, gdziekolwiek by się znajdowali na świecie oraz przeciw krajom, które dają im schronienie. Było to bardzo ważne wydarzenie, ponieważ zgodnie z konstytucją Stanów Zjednoczonych tylko Kongres może wypowiedzieć wojnę.
W tym samym czasie i z takim samym zaangażowaniem Kongres uchwalił ustawę zaproponowaną przez Prezydenta Busha, mającą na celu poprawienie stanu bezpieczeństwa wewnętrznego USA. Ustawa ta została podpisana 26 października 2001 roku, zawierała 342 strony i w szerokim zakresie rozszerzała uprawnienia służb wywiadowczych i zakres odpowiedzialności prawnej. Prezydent Bush, który został wybrany tylko dzięki interwencji Sądu Najwyższego przyznającej mu większość w wyborach w 2000 r., wkrótce po podjęciu opisanych wyżej kroków zaczął cieszyć się wysokim wzrostem popularności.
Półtora roku po 11-tym września wielu Amerykanów zadaje sobie pytanie czy są dzisiaj bardziej bezpieczni niż byli przedtem, jak również zastanawia się nad celowością utraty tradycyjnych amerykańskich swobód obywatelskich w wyniku podjęcia wojny przeciw terroryzmowi.
Joyce Appleby, była prezes Amerykańskiego Towarzystwa Historycznego, przypomniała ostatnio jak Stany Zjednoczone w przeszłości reagowały na podobne sytuacje zagrożenia, rzeczywistego bądź wyimaginowanego. Po I wojnie światowej A. Mitchell Palmer, będący w tym czasie Prokuratorem Generalnym, podjął kroki przeciw działaczom związkowym i socjalistom oskarżając ich o dążenie do przeprowadzenia rewolucji bolszewickiej w Ameryce. Palmer starał się szczególnie pobudzić opinię publiczną. Mimo braku uprawnień, on sam i podlegli mu funkcjonariusze dokonali szeregu przeszukiwań domów i biur ludzi o odmiennych poglądach. Zatrzymano wielu ludzi, których przesłuchiwano i następnie zwalniano, deportowano również ponad 250 osób do Rosji Sowieckiej. Działania Palmera godzące de facto w konstytucyjnie gwarantowaną wolność słowa, wolność do zrzeszeń i do tworzenia organizacji politycznych, nietykalności osób i domu, zbiegły się z czasem kiedy Stany Zjednoczone przeżywały okres ogromnego niepokoju społecznego i poczucia zagrożenia. Miały wtedy także miejsce zamieszki rasowe, trwała kampania na rzecz uzyskania przez kobiety prawa do głosowania, były protesty pracowników i strajki oraz zamachy bombowe organizowane przez anarchistów. Ogólne poczucie zagrożenia potęgował napływ z zagranicy idei komunistycznych.
Niektórzy współcześni zwolennicy ochrony swobód obywatelskich zamieszkali w Ameryce dostrzegają podobieństwa między tym, co wydarzyło się na początku XX wieku, a obecnie stosowanymi metodami antyterrorystycznymi. Mianowany przez Prezydenta Bush'a Prokurator Generalny - John Ashcroft został posądzony o działanie podobne do A. Mitchela Palmera.
Krytyka metod działania Ashcroft'a dotyczy tego, że upoważnił podległe sobie organy do inwigilacji organizacji społecznych i poszczególnych osób opierając się jedynie na przekonaniach religijnych lub ze względu na ich pochodzenie narodowe. Ascroft rozszerzył możliwość inwigilowania obywateli nie podejrzanych o jakiekolwiek przestępstwo. Zaczęto stosować prawo do zatrzymywania i przesłuchiwania, a nawet więzienia ludzi bez nakazu sądowego. Około 1.200 osób nie mających obywatelstwa amerykańskiego zostało potajemnie zatrzymanych, rząd odmówił podania ich nazwisk i miejsca zatrzymania. Większość z nich to Arabowie, mieszkańcy Azji Południowej i Muzułmanie. Osoby te były przetrzymywane przez wiele tygodni bez oskarżenia o popełnienie jakiekolwiek przestępstwa, a następnie zostały deportowane pod pretekstem naruszenia praw imigracyjnych lub zezwolono im opuścić Stany Zjednoczone dobrowolnie.
Rozsądna osoba mogłaby teraz postawić pytanie: czy rząd Stanów Zjednoczonych nie jest odpowiedzialny za ochronę swoich mieszkańców i czy obywatele nie powinni oczekiwać od rządu działań przeciw potencjalnym zagrożeniom dla bezpieczeństwa publicznego? Oczywiście odpowiedź brzmi "tak", lecz jest także jedno ważne zastrzeżenie, które wynika z odpowiedzi na inne istotne pytanie: co było celem terrorystów, którzy zaatakowali Amerykę 11 września? Celem tych, którzy popierali Osamę bin Ladena miało być osłabienie zaangażowania Stanów Zjednoczonych w popieranie demokracji, a ponadto odizolowanie Stanów Zjednoczonych od ich europejskich sojuszników, jak też pogorszenie sytuacji ekonomicznej Stanów Zjednoczonych. Ktoś mógłby dowieść, że pewne aspekty ustawodawstwa związanego z walką z terroryzmem, amerykański zamiar prowadzenia wojny z pewnymi krajami arabskimi i wynikające stąd problemy ekonomiczne mogą ułatwiać zadania terrorystom wrogim USA.
Być może niektóre wydarzenia historyczne i socjologia pomogą nam lepiej zrozumieć bieżącą sytuację w Stanach Zjednoczonych i dadzą nam powody do pozbycia się pesymizmu. W odpowiedzi na obławy Palmera, które miały miejsce w 1920 roku, grupa antywojennych aktywistów i obywateli o liberalnych poglądach założyła niezależną organizację znaną jako ACLU (American Civil Liberties Union) - Amerykańskie Zrzeszenie Swobód Obywatelskich. Organizacja ta przeciwstawiała się następnym poważnym atakom na swobody obywatelskie, w tym również internowaniu 120 tysięcy Amerykanów pochodzenia japońskiego zatrzymanych po japońskim ataku na Pearl Harbour w 1941 r. Kilka lat zajęło rządowi amerykańskiemu przyznanie się do naruszenia praw tych ludzi, z których wielu było wówczas obywatelami USA i przyznanie im odszkodowań za ich nielegalne zatrzymanie. Aktualnie ACLU jest bardzo aktywne w przeciwstawianiu się rządowi i aresztowaniom po 11 września domniemanych sympatyków terrorystów. Przy skupieniu się społeczeństw na wzroście poszanowania prawa i nasileniu polityki informacyjnej administracji Busha wymierzonej w terroryzm, ACLU zyskało od 11 września 50 tysięcy nowych członków i aktualnie liczy ich ponad 330 tysięcy. Nawet niektórzy konserwatywni politycy amerykańscy, dotychczas przeciwni ACLU teraz poddają w wątpliwość aktualną politykę rządu.
To co się wydarzyło 11 września mogło zmienić wszystko, ale świat także się zmienił od czasu obław Palmera i zatrzymania Amerykanów pochodzenia japońskiego. Stany Zjednoczone są obecnie jedynym supermocarstwem, ale siły globalizacji zmieniają świat, w tym również samą Amerykę czyniąc zarówno świat jak i Stany Zjednoczone strukturami znacznie bardziej urozmaiconymi i złożonymi niż w niedawnej przeszłości. Internet, wiadomości stacji telewizyjnych, regionalne i globalne powiązania gospodarcze i polityczne jak również zakres światowych migracji ludzi mogą przyczynić się do zrównoważenia siły supermocarstwa, mogą ograniczać jednostronne działania zarówno w kraju i na scenie międzynarodowej. Stany Zjednoczone są bardziej etnicznie i politycznie zróżnicowane niż było to po I i II wojnie światowej. Także Organizacja Narodów Zjednoczonych, Unia Europejska i wielonarodowe korporacje uczyniły międzynarodowe stosunki bardziej złożonymi.
Amerykanie dowiedzieli się z takich politycznych skandali jak Watergate, że w 1974 r. Federalne Biuro Śledcze nielegalnie śledziło tysiące obywateli U.S.A. Organizacje społeczne takie jak Amerykańskie Zrzeszenie Swobód Obywatelskich były inwigilowane i na bieżąco informowano rząd o działalności tych organizacji, szczególnie tego co dotyczyło zagrożenia swobód obywateli, zwłaszcza mniejszości rasowych i etnicznych. Prezydent Bush rozwijając strategię walki z międzynarodowym terroryzmem odkrył, że na scenie międzynarodowej musi balansować między wieloma sprzecznymi interesami. Jedynie przyszłość pokaże czy programy antyterrorystyczne, które zostały wprowadzone sprawią, że Stany Zjednoczone jak i świat będą bezpieczniejsze. Mimo możliwości wystąpienia niezamierzonych i nieprzewidywalnych skutków przyszłych działań wzmacniające się więzi społeczne i rosnąca aktywność społeczna powinny uchronić nas od podejmowania przez przyszłe rządy błędnych decyzji. Sądzę jednak, że przyszłość świata, jak i mojego kraju będzie pomyślna.

James R. Bruce

Prof. James Robert Bruce jest pracownikiem Hendrix College w Conway, Arkansas, USA (e-mail: brucejr@hendrix.edu). 25 marca 2003 roku w siedzibie Oddziału PAN w Lublinie wygłosił wykład na temat "Wolność i bezpieczeństwo: amerykańska odpowiedź na terroryzm".

Wykład tłumaczyła i przygotowała do druku: dr Anna Szafranek (e-mail: wangogh@poczta.onet.pl) z Katedry Technologii Chemicznej Politechniki Lubelskiej.

 

powrót do góry

powrót do wydawnictwa

 
Kronika Oddziału według dat  
 
 Siedziba oddziału : Polska Akademia Nauk, Oddział w Lublinie
 Pałac Czartoryskich, Plac Litewski 2, e-mail: pan-ol@hektor.umcs.lublin.pl
webdesign emzab.pl