Życie i epistemologia Ludwika Flecka

I. Ż Y C I E

Ur. we Lwowie 11 lipca 1896 r, zm. 5 czerwca 1961 w Izraelu. Rodzice: Maurycy i Sabina z d. Herschdorfer, żona Ernestyna z d. Waldmann, syn Ryszard ur. 17.XII.1924.

Studia medyczne odbył na Uniw. Jana Kazimierza. Pracował: w laboratorium badawczym Rudolfa Weigla w Przemyślu (1920-21); jako asystent w Kat. Biologii Ogólnej UJK (1921-23); Szpital Powszechny, Ubezpieczalnia Społeczna, własne laboratorium we Lwowie (1923- 1940); docent w Państwowym Instytucie Medycznym (1940-41). Okupacja: getto lwowskie, Oświęcim, Buchenwald.

W lipcu 1945 - po wielomięsięcznym leczeniu szpitalnym - powrócił do Polski, do Lublina, gdzie objął kierownictwo Zakładu Mikrobiologii Medycznej na Wydziale Lekarskim Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej (od stycznia 1950 Akademii Medycznej); habilitacja u Ludwika Hirszfelda we Wrocławiu; profesor ndzw.(1947) i zw.(1950).

W 1952 roku przeniósł się do Warszawy, do Instytutu Matki i Dziecka. Członek(1954) i członek Prezydium (1955) Polskiej Akademii Nauk.

Pod koniec 1957 roku wyjeżdża - ze względów rodzinnych (syn po opuszczeniu obozu koncentracyjnego wyjechał do Izraela) - z Polski i podejmuje pracę w Instytucie im. Weizmanna w Nes-Cyjona (Izrael).

Dziedziną jego specjalistycznych badań naukowych była mikrobiologia. Interesowały go w szczególności: problemy wczesnego rozpoznawania tyfusu plamistego; odróżnianie rzeczywistych reakcji serologicznych od pseudoreakcji; pojęcie gatunku w bakteriologii i zmienność bakterii; pojęcie zakażenia i choroby zakaźnej; obronne reakcje leukocytów (leukergia - reakcja obronna leukocytów wykryta (1942) i nazwana przez Flecka).

Z badaniami specjalistycznymi wiązał bardzo ściśle studia nad dziejami nauki, socjo-kulturowymi warunkami odkryć naukowych i myślelenia ludzkiego. Fundamentalnym dziełem Flecka z tej dziedziny była książka Entstehung und Entwicklung einer wissenschaftlichen Tatsache. Einfü rung in die Lehre vom Denkstil und Denkkollektiv, Basel 1935; nast. wyd. niemieckie - 1980; wyd. amerykańskie - 1979; wyd. polskie - 1986.

Pani Ernestyna Fleck poleciła przekazać honorarium za polskie wydanie książki Instytutowi Matki i Dziecka w Warszawie z prośbą o wmontowanie tablicy upamiętniającej pracę Ludwika Flecka w tym Instytucie. Stało się zgodnie z życzeniem pani Ernestyny.

Główne idee tej książki stały się inspiracją dzieła Th. Kuhna The Structure of Scientific Revolutions (1962), które od momentu jego wydania aż po dzień dzisiejszy jest przedmiotem powszechnego i bardzo żywego zainteresowania wszystkich historyków, metodologów i filozofów nauki w całym świecie.

Za sprawą Kuhna i innych badaczy amerykańskich od połowy lat 70. Flecka filozofia rozwoju wiedzy i myślenia stała się przedmiotem szerokiego zainteresowania w świecie. M.in. była ona tematem specjalnego sympozjum w Hamburgu (1980), zorganizowanego przez Lothara Schäfera i Thomasa Schnelle. Schnelle jest też autorem pierwszej w świecie obszernej monografii o L. Flecku.

W Lublinie Fleck spędził 7 lat. Wraz z nim przez Lublin szła jedna z najbardziej wpływowych koncepcji filozoficznych XX wieku: koncepcja myślenia kolektywnego, historycznie i kulturowo determinowanego. W raporcie Komisji Wydziału Lekarskiego UMCS (1945), której przewodniczył Ludwik Hirszfeld, stwierdza się, że "omawiając historię powstania odczynu Wassermana, /Fleck/ analizuje niejako podświadome zalążki idei istniejące w kolektywach społecznych, wykazuje zależność naszego obrazu przyrodniczego od stylu myślowego epoki: nicht naturgetreu, sondern kulturgetreu - pisze autor" (materiały archiwalne Akademii Medycznej w Lublinie).

W Lublinie prowadził bardzo żywą działalność naukową, wykładową, popularyzatorską; wyjeżdzał stąd na międzynarodowe zjazdy i konferencje naukowe w Austrii, Czechosłowacji, Niemczech, ZSRR, Danii; uczestniczył jako rzeczoznawca w Procesie Norymberskim. W r.1949 został wyróżniony Wojewódzką Nagrodę Naukową za całokształt badań, szczególnie za badania nad leukergią.

Aktywnie działał w różnych towarzystwach naukowych Lublina. W Sprawozdaniach z działalności Towarzystwa Filozoficznego i Psychologicznego w latach 1945 - 1947 oraz w Uzupełnieniu za r. 1948 odnotowano wykład Flecka (Problem obserwacji naukowej), wygłoszony 19 lutego 1947 oraz dwukrotne wystąpienia w dyskusji: nad referatem prof.Ta- deusza Tomaszewskiego nt. psychologii więźniów obozów koncentracyjnych (4.XII.45) i Jerzego Łosia nt. badań metasystemowych języka fizykalnego.

W dyskusji nad referatem Tadeusza Tomaszewskiego na temat psychologii więźniów obozów koncentracyjnych Fleck poruszył zagadnienie "psychozy obozowej" i konieczności przygotowania ludzi (bo zło nie śpi, więc nieszczęścia mogą się powtórzyć) do bronienia się przed uległością wobec oprawców, która była "...wynikiem propagandy rzekomej "wyż- szości" Niemców oraz ich specjalnego przeszkolenia w zachowaniu się rozkazodawczym i władczym. Wielu więźniów odczuwało nie tyle strach przed prześladowcą, ile pewnego rodzaju specyficzną, niewolniczą "cześć". Środkiem zasadniczym byłoby tutaj wychowanie ludzi w poczuciu prawdziwie demokratycznej równości" (Cackowski: Wstęp...., s. 19)

W swoim własnym referacie (Problem obserwacji naukowej, 19 lutego 1947) oraz w wypowiedziach w dyskusji przedstawił w zarysie ideę stylu myślowego jako przesłanki prowadzenia obserwacji (Cackowski: Wstęp..., s. 19/20).

W dyskusji nad referatem J. Łosia (O możliwości badań metasystemowych języka fizykalnego) sprzeciwił się traktowaniu jakiejkolwiek nauki wyłącznie jako "systemu zdań", a budowanie systemu wiedzy fizykalnej na gruncie "zdań protokolarnych" określił jako nieporozumienie, bowiem "Nie istnieją żadne elementarne i dodawalne "zdania protokolarne"" (Cackowski: Wstęp..., s. 20/21).

II. GŁÓWNE IDEE FILOZOFII FLECKA

KOLEKTYW MYŚLOWY stanowi jedną z najważniejszych kategorii rozważań teoriopoznawczych L. Flecka. Poznanie ludzkie nie jest działalnością indywidualną jednostek, której jednostkowe efekty zespalałyby się jakoś dopiero po fakcie i w sposób addytywny. Poznanie jest działalnością zbiorową, kolektywną.

Jest tu pewien problem, bo jeżeli działalność, to jednak indywidualna, bowiem zakłada świadome nią sterowanie. Jeżeli zaś w rozwoju ludzkiego, społecznego poznania odgrywają istotną rolę "współdziałania" nieświadome, to wówczas do nich, o ile są właśnie nieświadome, nie należałoby stosować określenia działanie, działalność; wtedy mamy do czynienia z czymś, co powinno by się nazywać procesami. I tak się chyba rzeczy mają w koncepcji Flecka. Te nieświadome procesy, procesy oscylacji myśli między jednostkami, których okruchy tylko są przez świadomość rejestrowane, ale i one szybko ze sfery świadomości bezpowrotnie wyparowują, one właśnie wyznaczają zasadniczy kierunek rozwoju myślenia i poznania.

"Poznanie nie jest indywidualnym procesem teoretycznej "świadomości w ogóle"; jest wynikiem społecznego działania, ponieważ każdorazowy stan poznania przekracza granice dostępne jednostce" (Powstanie..., s. 67/68).

Według Flecka "... zdanie "ktoś poznaje coś" wymaga /.../ uzupełnienia np."zgodnie z określonym stanem wiedzy", lub lepiej: "jako członek określonego środowiska kulturowego", lub najlepiej: " w pewnym określonym stylu myślenia, w określonym kolektywie myślowym" (Powstanie ..., s. 68). Inaczej mówiąc, badając proces/działalność poznawczą, trzeba szukać odpowiedzi na trzy (!) pytania: (a) KTO poznaje; (b) CO on poznaje; (c) CZYM on to coś poznaje. W tym ostatnim pytaniu nie chodzi tylko, na przykład, o instrumenty laboratoryjne działalności poznawczej, ale także o: umiejętności działań poznawczych badających, o ich nawyki, o ich przekonania, usposobienia, nastawienia, łącznie z przesądami i zabobonami, którym ulegają, tkwiąc w określonej epoce kulturowej. Ten trzeci element (c) jest istotnym wyznacznikiem efektów działań i procesów badawczych.

Kolektyw myślowy nie jest sumą jednostek. Jest on rzeczywistą podmiotowością procesu poznawczego, choć jednostki nie odczuwają tej rzeczywistości. "Jednostka nie ma nigdy - lub prawie nigdy - świadomości kolektywnego stylu myślenia, które prawie zawsze wywiera bezwzględny przymus na jej myślenie i wbrew któremu niczego właściwie nie można pomyśleć" (Powstanie..., s. 70). W dziejach rozwoju wiedzy o kile widać przecież wyraźnie, że "...wszystkie motywy określonej sekwencji idei pochodzą z wyobrażeń kolektywu:choroba jako kara za rozkosz - jest kolektywnym wyobrażeniem społeczności religijnej. Choroba jako rezultat oddziaływania konstelacji gwiazd należy do kolektywu astrologów. Spekulatywna metaloterapia praktykujących lekarzy stworzyła ideę rtęci. Myśl o krwi przenieśli lekarze teoretycy ze starej vox populi ("krew jest szczególnym płynem").Myśl o czynniku zakaźnym prowadzi wstecz przez nowoczesny etap etiologiczny, aż do kolektywnego wyobrażenia o demonie choroby" (Powstanie..., s. 70).

W życiu i dziłalności kolektywów myślowych słowa przestają być tylko nazwami, ale stają się hasłami, wręcz bojowymi okrzykami zespalającymi i mobilizującymi do walki (!) całe kolektywy: "materializm", "ateizm","witalizm", "swoistość" (w immunologii), "zmienność" (w bakteriologii), "ewolucja", "kreacjonizm"...

Doniosłe idee (filozofii, nauki) żyją o wiele pełniej, realniej w kolektywach, wspólnotach myślowych niż w osobistych żywotach jednostek: "idee wychowawcze Rousseau żyły dużo realniej w kolektywie myślowym niż w jego osobistym życi" (Powstanie..., s. 73).

Nie lekceważąc roli jednostek w procesie myślenia, Fleck sprzeciwia się traktowaniu myślenia jako sumy jednostkowych gier. To dopiero "\... badanie zespołu myślowego stwarza gruntowną podstawę teorii poznania" (Powstanie...\,s. 74). Jednostka jest pojedyńczym piłkarzem, kolektyw myślowy zgraną drużyną, poznanie realnym przebiegiem gry zespołowej. "Czy można i czy należy analizować przebieg gry tylko z punktu widzenia pojedyńczych kopnięć? Zagubiłby się cały sens gry!"\ (Powstanie..., s. 74).

STYL MYŚLOWY. Treścią procesu poznania naukowego jest nie tylko odkrycie, ale i upowszechnienie odkrycia, przyjęcie go do społecznej pamięci, a ta nie jest otwarta na wszystko, ale tylko na takie treści, które są zgodne ze stylem myślowym danej epoki, stylem myślowym panującej w danej epoce kultury, a wreszcie ze stylem myślowym określonego kolektywu.

Styl zaś myślowy danej epoki nie tylko przyjmuje (jedne) i odrzuca (inne) treści odkryć, ale nadaje kierunek poszukiwaniom indywidualnym, przez co sprawia, że ukierunkowanie owych poszukiwań przestaje być ukierunkowaniem indywidualnym, ale jest ukierunkowaniem kulturowym, pozaosobowym. Myślenie jednostek jest myśleniem ponadjednoskowym.

"W społecznej pamięci utrwalają się i mogą się rozwijać tylko stosunki zgodne ze stylem danej epoki. W ten sposób astrologia przyczyniła się do utrwalenia wenerycznego charakteru syfilisu jako jego pierwszej differentia specifica. /.../"(Powstanie..., s.27).

Styl myślowy epoki(XV/XVI wiek), w której zaczynała się kształtować syfilidologia był współtworzony przez:

- rzeczywistość epidemii, która rodziła potrzebę działań terapeutycznych, z której z czasem ukształtowała się terapia rtęciowa;

- rzeczywistość ta rodziła także potrzebę badań i dostarczała tym badaniom materiału;

- astrologia i religia wytwarzały wokół choroby aurę mistycyzmu i kosmologicznego oraz moralno-religijnego przeznaczenia (choroba jako kara); wyznaczały one sposób/styl objaśniania choroby, a przez to kierunki jej badania; cztery wieki musiało upłynąć zanim ten astrologiczno-religijny gorset został rozluźniony. Ale dodajmy tu, że ten astrologiczno-religijny (zwłaszcza religijny) stosunek do choroby był nie tylko ograniczeniem, nie tylko czynnikiem petryfikacji sposobu myślenia o chorobie; był to także czynnik nadający chorobie niezwykłe znaczenie, przez co czynił ją przedmiotem ogromnego zainteresowania.

- "pusty frazes" o złej mieszaninie płynów, o "zepsutej krwi" chorego na kiłę jako explicans towarzyszący lub konkurujący z wyjaśnianiem astrologiczno-religijnym. Ciężaru panującego stylu nie jest w stanie zrzucić jakiś określony pojedyńczy eksperyment, czy nawet system eksperymentów laboratoryjnych. Silniejsze od eksperymentu czy eksperymentów nawet najdoskonalszych formalnie jest doświadczenie, które Fleck określa jako "kompleksowy stan wychowania, który polega na wzajemnym wpływie między poznawanym, tym co już zostało poznane i tym, co należy jeszcze poznać. Osiąganie fizycznych i psychicznych sprawności, gromadzenie pewnej ilości obserwacji i eksperymentów, zdolność do plastycznego przetwarzania pojęć, tworzą same formalno-logiczne, niekontrolowane okoliczności, które nie poddają się sterowaniu ze strony logiki formalnej; wspomniane wzajemne powiązania uniemożliwiają jakiekolwiek formalno-logiczne traktowanie procesu poznawczego"(Powstanie..., s. 37).

Rzeczywiste dzieje doświadczenia, z którego wyłonił się pewien stan wiedzy naukowej, na przykład stan serologii wyrażony w odkryciu odczynu Wassermanna, nie da się dokładnie opisać. Składa się nań wiele przenikających się i krzyżujących się wątków. W przypadku serologii były to (ale tylko między innymi) wątki astrologiczne, religijne, mityczne ("zepsuta krew"), doświadczalno-terapeutyczne... Udział poszczególnych wątków w każdej fazie rozwoju współtworzonego przez nie nastawienia/oczekiwania/stylu myślowego zmieniał się w sposób trudno uchwytny, a już zupełnie nieuchwytny ex post. "To jest tak, jakby się chciało wiernie zapisać naturalny bieg ożywionej rozmowy wielu osób. Wszyscy mówią jednocześnie, chaotycznie, a przecież wykrystalizowuje się wspólna myśl" (Powstanie..., s. 42). Każdy zapis takiego procesu będzie więc miał charakter sztucznego schematu.

Czy odkrycie krętka bladego (Spirochaeta pallida) oznaczało otwarcie drogi do zdefiniowania kiły? Ależ nie! Rzecz w tym, że "Biologia Spirochaeta pallidawykazuje bliskie pokrewieństwo do Spirochaeta cuniculi, Spirochaeta pallidula, Spirochaeta dentium i innych. Odróżnienie ich jest możliwe (choć nie zawsze - Z. C.) tylko na drodze szczepienia zwierząt. Spirochaeta pallida byłaby więc możliwa do oznaczenia przez wywołanie kiły, a nie odwrotnie, kiła przez wykazanie Spirochaeta pallida" (Powstanie...., s. 46).

"Nie może więc być mowy o tym, że syfilis jest teoriopoznawczo zdefiniowany jedynie przez Spirochaeta pallida "(Powstanie...,s. 46). Nie można, powiada Fleck, "...kiły definiować jako "choroby wywołanej przez Spirochaeta pallida", lecz na odwrót, Spirochaeta pallida musi być scharakteryzowana jako "mikroorganizm mający związek z syfilisem". Beznadziejna jest każda inna definicja tego zarazka, a co więcej - z powodu problemu nosicielstwa nie można choroby określić jednoznacznie" (Powstanie..., s. 49).

PRZYMUS MYŚLOWY jest konsekwencją kolektywnej i stylowej (strukturalnej) natury ludzkiego myślenia. "Styl myślowy to nie tylko różnica w zabarwieniu pojęć i taki lub inny sposób ich łączenia ze sobą. Jest to określony przymus myślowy, więcej: jest to całościowa intelektualna gotowość, gotowość takiego a nie innego widzenia i działania. Zależność faktu naukowego od stylu myślenia jest niezprzeczalna" (Powstanie..., s. 94).

Ten przymus myślowy może być zarówno twórczy, odkrywczy, jak i blokujący, fałszujący. O tym ostatnim Fleck pisał już po wojnie w artykule Problemy naukoznawstwa, zdając sprawę ze "skuteczności badawczej" pseudokolektywu w obozie koncentracyjnym.

Drugą stroną przymusu myślowego jest opór dobrze ukształtowanego stylu myślowego wobec nowości, które do niego nie pasują. "Jeśli uformuje się rozbudowany, zamknięty system przekonań, składający się z wielu szczegółów i relacji, to stawia on opór wobec wszystkiego, co mu przeczy" (Powstanie..., s. 55). Staje się taki system przekonań tak oczywisty,że: sprzeciw wobec niego jest "nie do pomyślenia"; to, co systemowi przeczy "pozostaje nie zauważone"; lub przemilczane,choć zauważone i znane; albo traktowane jako wyjątek,który nie podważa systemu; preferuje się w obserwacjach wszystko,co dany system utwierdza, lekceważąc wszystko, co mu przeczy (Powstanie..., s. 55/56).

FAKT przyrodoznawczy nie jest więc po prostu autentycznym zdarzeniem czy stanem rzeczy. Jest on zawsze UJĘCIEM zdarzeń czy stanów rzeczy przy pomocy środków kulturowych dostępnych na danym poziomie rozwoju kultury poznawczej; jest on ujęciem zdarzeń i stanów rzeczy środkami aktualnie panującego w kolektywie stylu myślowego. Podstawowy błąd ludzi o humanistycznym wykształceniu wynika stąd, że "mają zbyt wielki respekt, pewnego rodzaju religijny szacunek dla faktów przyrodoznawczych" (Powstanie..., s. 77).

"Percepcja naukowo uznanych własności /.../ musi być najpierw wyuczona i nie pojawia się ipso facto, lecz zdolność ta jest nabywana przez nas i wpajana nam powoli" (Powstanie..., s. 77).

"Fakt naukowy możemy prowizorycznie zdefiniować jako odpowiadającą stylowi myślowemu strukturę pojęciową (Begriffsrelation), którą wprawdzie można badać z historycznego, indywidualnie i kolektywnie psychologicznego punktu widzenia, ale której nigdy w całej jej treści nie da się na podstawie takiego podejścia skonstruować.Znajduje tu wyraz fenomen nierozłączności czynnej i biernej części wiedzy, a także to, że ilościowo oba składniki rosną wraz z narastaniem faktów" (Powstanie..., s. 114).

PRAWDA zatem nie jest nigdy relacją dwuczłonową, nie jest po prostu stosunkiem sądu/myśli do obiektywnego stanu rzeczy, ale do stanu rzeczy ujętego środkami, jakimi dysponuje aktualny stan wiedzy i kultury. Fakt, w tym fakt naukowy nie jest po prostu stanem rzeczy, ale stanem rzeczy ujętym ("oprawionym w ramki") przy pomocy środków (poznawczych, laboratoryjnych, językowych, obrazowych...), które są dostępne w danej fazie rozwoju poznania i kultury. Jest więc prawda relacją trójczłonową między: (a) określoną myślą, (b) środkami i warunkami kulturowymi, które ją określają i które są niezbywalnymi środkami określania tej myśli oraz (c) jakimś stanem rzeczy, który nigdy nie jest nam dany w swej czysto obiektywnej postaci, ale zawsze i tylko w ujęciu przy pomocy owych kulturowych środków.

"W przyrodoznawstwie, tak jak w sztuce i w życiu, nie ma żadnej innej wierności naturze niż wierność kulturze" (Powstanie..., s. 64). A to dlatego, że wszystkie nasze obrazy natury są budowane środkami kultury.

Nie można dzisiaj sensownie rozważać problemu prawdziwości dawnej "idei zepsutej syfilitycznej krwi", która odegrała pozytywną rolę jako punkt wyjścia (jeden z punktów wyjścia) w rozwoju pojęcia choroby wenerycznej, ale w dzisiejszym systemie wiedzy na ten temat ta idea się już nie mieści; nie jesteśmy w stanie jej ująć środkami dzisiejszej nauki, czyli nie potrafimy dzisiaj owej dawnej i niejasnej idei "zepsutej krwi" wartościować. "Wartość tej praidei nie leży w jej treści logicznej czy "rzeczowej", lecz jedynie w jej heurystycznym znaczeniu jako zalążka rozwojowego" (Powstanie..., s. 53).

"Generalnie biorąc, nie jest rozsądne uznawanie przez kolektyw myślowy przyjętych i skutecznie stosowanych przekonań za "prawdę lub pomyłkę". Rozwijały one naukę i przynosiły satysfakcję. Zostały one wyprzedzone nie na skutek ich fałszywości, ale na skutek rozwoju myślenia. Nasze pojęcia także się nie ostaną..." (Powstanie..., s. 93).

HISTORIA jest zawsze jakoś obecna w każdym odkryciu. "Jakoś" znaczy tyle, co nie zawsze wiadomo jak; znaczy to także, że jest ona obecna również minionymi błędami, a owe błędy minione są obecne w słusznych aktualnych ideach (bo błędy minione generują często błogosławione skutki poznawcze). Ale tę historyczność odkryć naukowych można i należy także opisywać w ten sposób, że każde odkrycie naukowe musi być wpisywane jako mement historii nauki, albo nieco inaczej - jako moment przechodzenia jakiejś idei od swojej przeszłości do przyszłości.

Rozwinięte struktury mogą być zrozumiałe tylko pod warunkiem, że się zna ich historię. Sensowne badania anatomiczne nie są możliwe bez embriologii. Fleck odnosi tę zasadę także do każdego stanu wiedzy, poznania i myślenia. Twierdzi, że "...do pojęcia syfilisu można było dotrzeć tylko poprzez badania historyczne" (Powstanie..., s. 49). Droga poznania historycznego jest zawsze skomplikowana i kręta. Zawiłości drogi faktycznego, historycznego odkrywania są tak różnorodne, niekiedy bardzo drobne, że po czasie nie da się już ich odtworzyć. Ludwik Hirszfeld porównywał drogę odkrywania do krętego poruszania się wspinacza zmierzajacego ku szczytowi góry. Wspinacz ten, gdy już szczyt osiągnął i spogląda ze szczytu w dół, dostrzec może prostą drogę z podnóża ku szczytowi prowadzącą. Tę metaforę odnosił Hirszfeld do historycznej, krętej bardzo drogi każdego doniosłego odkrycia naukowego. Badacz jednak, który skutecznie ową drogę przebył,może swojego następcę od przeszłego stanu wiedzy do odkrycia przeprowadzić drogą prostą. Zdaniem Flecka "mylny to pogląd, że przy pomocy dziś dostępnych środków można by dojść, w wyniku obserwacji i doświadczeń, prosto i pewnie, do pojęcia jadnostki chorobowej "syfilis""(Powstanie..., s. 49).

Najwyraźniej owa niemożność retrospektywnego wytyczenia drogi od pewnego stanu wiedzy/niewiedzy do odkrycia, takiego retrospektywnego wytyczenia owej drogi, która pomijałaby jej historyczne zawiłości, wynika wedle Flecka z tego, że żaden późniejszy stan wiedzy nie jest całkiem wolny od owych faktycznie przebytych zawiłości. "Wiara, że historia poznania tyle tylko ma wspólnego z treścią nauki, co historia aparatu telefonicznego z treścią rozmów telefonicznych, jest złudzeniem: co najmniej trzy czwarte, jeśli nie całość treści nauki jest uwarunkowana i może być wytłumaczona przez historię myśli, psychologię i socjologię myślenia" (Powstanie..., s. 48).

Więc jakże to, czy treść rozmów i korespondencji naukowych zależy od historii powstawania ludzkich sprawności dialogowania, od historii kształtowania się pisma i technik korespondowania? Chyba jednak zależy, zależy w większym stopniu niż to sugeruje powierzchownie potraktowana relacja między historią telefonu a treścią aktualnych rozmów telefonicznych.

W każdym razie sens odkrycia naukowego nie sprowadza się do statycznego stosunku jego językowego wyrażenia do faktycznego stanu rzeczy. Zarówno ów "stan faktyczny" jak i jego językowe ujęcie/opisanie muszą być umiejscowione w historii, czyli muszą być widziane jako zdarzenia między tym, co było przed, oraz tym, co następuje (nastąpiło, manastąpić) po.

W takiej to konwencji Fleck definiuje odkrycie."Prawidłowo sformułowane zdanie o odkryciu Schaudinna brzmi następująco: "Schaudinn zaproponował - zgodnie z istniejącymi wówczas poglądami na kiłę i wywołujące je czynniki - by uznać Spirochaeta pallida za czynnik wywołujący kiłę. To znaczenie Spirochaeta pallida zostało więc przyjęte i posłużyło do dalszej rozbudowy wiedzy o syfilisie""(Powstanie. .., s. 69).

"Poznać znaczy więc przede wszystkim - według danych założeń ustalić narzucające się siłą rzeczy rezultaty. Założenia odpowiadają czynnym powiązaniom i stanowią kolektywną część poznania.Wymuszone rezultaty odpowiadają powiązaniom biernym i tworzą to, co jest odczuwane jako obiektywna rzeczywistość. Udziałem jednostki jest akt twierdzenia" (Powstanie..., s. 69).

III. LOSY GŁÓWNEGO DZIEŁA

Jak z krótkiej prezentacji zawartości głównego dzieła Flecka widać stawia on pod znakiem zapytania epistemologiczną wartość pojęcia rzeczywistości obiektywnej, która miałaby być w doświadczeniu dana w swej formie czystej, od doświadczenia niezależnej. Analogicznie traktuje on pojęcie faktu naukowego, który jest jego zdaniem zawsze konstruktem budowanym instrumentami aktualnego ludzkiego doświadczenia, a nie jakimś obiektywnym, i tylko obiektywnym, stanem rzeczy.

Przylega więc myślenie Flecka, przynajmniej w jakiejś mierze, do stylu myślowego Kanta i kantyzmu, także konwencjonalizmu.

Ale w pojmowaniu podmiotu poznającego Fleck występuje przeciwko stylowi myślowemu swojego czasu, którego zasadą dominującą jest indywidualizm. Fleck natomiast jest antyindywidualistą; jest kolektywistą w pojmowaniu ludzkiej podmiotowości poznawczej.

Podmiotem poznającym nie jest jednostkowy rozum człowieka, nie jest rozum czysto logiczny, ani też rozum całkiem nieuprzedzonego doświadczenia. Rzeczywista podmiotowość poznawcza człowieka ma charakter historyczno-kolektywny,historyczno-społeczny.To kolektywistyczne nastawienie przeciwstawiało go panującemu w jego czasie stylowi myślowemu.

Był więc oryginalny, odosobniony (można by tu zapytać przekornie, gdzie byli pobratymcy jego kolektywu myślowego; pytanie nie jest beznadziejne, bo sam Fleck wymienia niektórych swoich "wspólników"), osamotniony nawet, a fakt ten, przynajmniej częściowo, objaśnia nikłą w ciągu dziesięcioleci recepcję jego dzieła.

Ówczesne środowisko filozoficzne w Polsce zareagowało na pojawienie się książki Flecka zaledwie dwiema wypowiedziami - Izydory Dąmbskiej (krytycznie) oraz Leona Chwistka (z aprobatą).

Wydarzeniem ważnym, choć zauważonym dopiero po czterdziestu kilku latach przez Stefana Symotiuka, była polemika między Fleckiem a Tadeuszem Bilikiewiczem, opublikowana w sierpniowo-wrześniowym numerze "Przeglądu Współczesnego" z 1939 roku. Teksty tej polemiki (dwa teksty Flecka i dwa Bilikiewicza) dołączyliśmy w charakterze aneksu do polskiego wydania głównej książki Flecka, dzięki czemu polskie wydanie zyskało sobie znaczenie unikatu, czego jak dotąd nikt nie dostrzegł.

Spór między Fleckiem a Bilikiewiczem dotyczył charakteru wiedzy naukowej, zwłaszcza wiedzy przyrodniczej. Bilikiewicz bronił tradycyjnego pojmowania poznania naukowego jako odkrywania obiektywnych stanów rzeczy; bronił klasycznego pojmowania prawdy jako adekwatnego obrazu rzeczywistości, a przeszkodę na drodze do osiągania prawdy w tym znaczeniu widział we wpływach socjopochodnych. Te wpływy jednak, jego zdaniem, są do pokonania. Chyba najdokładniej istotę tego sporu określa zdanie Bilikiewicza, wedle którego "...umysł nasz poddaje się coraz bardziej rozlicznym wpływom socjologicznym. Jest to zło konieczne, a nie naukowa konieczność" (Bilikiewicz: Uwagi..., w: Fleck: Powstanie..., s. 193). To dla Flecka właśnie ów socjologiczny wpływ na proces poznawania jest "naukową koniecznością". Może lepiej by należało powiedzieć, że wedle Flecka socjologiczno-kulturowe osadzenie podmiotowości poznawczej człowieka jest elementarnym faktem, bez uwzględnienia którego rozważania o poznaniu i poznawaniu dotyczą urojeń a nie rzeczywistości poznawczej.

A swoją drogą warto się zastanowić nad sensem dwu określeń zależności poznającej podmiotowości od kontekstu socjo-kulturowego:"zło konieczne" i "naukowa konieczność". Jeżeli "konieczne", to niezależnie od tego, czy jest to zło, czy dobro, trzeba je brać pod uwagę jako fakt, czyli jako naukowąkonieczność.

Dzisiejszemu czytelnikowi warto by przy tej okazji powiedzieć, że każdy pozytywny krok w rozwoju poznania rodzi też jakieś "zło konieczne", w tym sensie, że wraz z nim powstaje opór, przeszkoda w zdobywaniu nowej wiedzy, którą nazywa się przeszkodą epistemologiczną; w istocie rzeczy jest to tak zwane zło konieczne, więc nazwę tę zasadnie biorę w cudzysłów ( zob. dokładniej na ten temat: Cackowski: Rozum..., rozdz. VII).

Wedle Bilikiewicza "Przestarzała, naiwna, porzucona sytuacja epistemologiczna: z jednej strony bierny, niezależny, nieuprzedzony podmiot poznawczy, z drugiej strony rzeczywistość

przyrodnicza, niezależna od badacza - nie jest tak całkowicie mylna. Wymaga tylko pewnych sprostowań, zastrzeżeń, odgraniczenia wyjątków"(Bilikiewicz: op.cit., s. 193). Bilikiewicz uważa, że Fleck fałszywie deprecjonuje samoistność/obiektywność przedmiotu badań dlatego, że oparł się wyłącznie na analizie doświadczeń badawczych przyrodniczo-lekarskich. "Gdyby Fleck był dla swej epistemologii sięgnął do doświadczeń historyków, byłby z pewnością stwierdził, że owa naiwna sytuacja epistemologiczna często jednak zachodzi. Poznawany fakt epistemologiczny jest przeważnie niezależny od badacza, nie podlegający jako fakt przyrodniczy zmianom zależnym od eksperymentowania i badania; w zwykłych warunkach historyk również jest, a przynajmniej powinien być (podkr. moje - Z.C.), podmiotem czysto receptywnym, odtwórczym, w swojej czynności poznawczej biernym" (Bilikiewicz, ibid., s. 193/194).

Trzeba tu zauważyć, że co innego "jest", a co innego "powinien być". Fleck powiada, że nie jest, i nie może być. Z Flecka tezy wynika konieczność uświadomienia sobie przez badaczy faktu i konieczności socjo-kulturowego uzależnienia podmiotu poznającego. Wynika z niej również pytanie o to jak należy - ewentualnie - tą zależnością sterować, aby rozwój poznania był maksymalnie skuteczny.

Z postawy Bilikiewicza wynika natomiast pytanie o to, w jaki sposób wyzwolić podmiotowość poznającą z uwikłań socjo-kulturowych, co mi przypomina Münchhausena podnoszenie samego siebie ciągnięciem za własne cholewy.

Natomiast osobliwość argumentacji Bilikiewicza polega na odwołaniu się do doświdczeń historycznych, przez co ucieka spod deszczu, ale - niepostrzeżenie dla siebie - wpada pod rynnę!

Odnotowywana tu polemika była zapewne cząstkowym tylko wskaźnikiem oporów, jakie teoria Flecka wzbudzać mogła w ówczesnym środowisku filozoficznym i naukowym.

Dzisiejsza lektura tej polemiki daje też okazję do refleksji nad formacją intelektualną ludzi nauki tamtych czasów. To nie tylko Fleck był uczonym przyrodnikiem i zarazem erudytą w zakresie filozofii; nie tylko on imponuje głębią refleksji nad problematyką episte- mologiczną i metanaukową. Bilikiewicz mu nie ustępuje! Czyżby tego typu osobowość - uczonego specjalisty i zarazem filozofa nauki miała wtedy szeroki zasięg? Nie mam na to pytanie pewnej odpowiedzi, choć zdaje mi się, że dzisiaj tego typu osobowości są rzadsze.

Poza obszarem Polski książka Flecka też nie miała szczęścia. Język niemiecki, w którym została wydana, nie sprzyjał, jak pisze Schnelle, w czasach szalejącego faszyzmu teoriom polskiego Żyda. Do odnotowania jest jeszcze tylko belgijskie czasopismo "Revue des Sciences Philosophiques et Théologiques", które w 1937 roku książkę dostrzegło, a także odsyłacz do niej H. Reichenbacha (Experience..., s.224). Ten odsyłacz był drobiazgiem, ale po ćwierćwieczu to on właśnie miał naprowadzić Thomasa Kuhna na książkę Flecka. Długo więc czasy nie sprzyjały Fleckowi i jego teorii poznania. Rok 1962 przynosi zmianę. Jest to rok wydania sławnej książki Kuhna o strukturze rewolucji naukowych. Jest w niej mała wzmianka o inspiracji zaczerpniętej od Flecka. Wtedy jeszcze nikt - poza samym Kuhnem - nie zdawał sobie sprawy z tego, jak znacząca była ta inspiracja.

We wstępie do amerykańskiego wydania książki Flecka Kuhn napisał:"Nawołując do przekładu książki Flecka nie miałem na względzie po prostu jej udostępnienia czytelnikom anglojęzycznym, ale raczej zyskanie dla niej czytelników w ogóle. W ciągu dwudziestu sześciu lat (zajmowania się przez Kuhna problematyką rewolucji naukowych - Z.C.) spotkałem tylko dwie osoby, które książkę czytały niezależnie od mojej inspiracji (jedną z nich był Edward Shils, który - jak się zdaje - czytał wszystko; drugą Marc Kac,który osobiście znał autora). Wydawcy niniejszej edycji (T. J. Trenn i R. K. Merton - Z. C.) powiedzieli mi, że oni również dowiedzieli się po raz pierwszy o książce ode mnie" (Fleck: Genesis..., s. s. VII).

W istocie rzeczy dopiero w latach 70. myśl Flecka zaczyna wyraźniej wchodzić do nauki światowej. W Stanach pojawiają się na jej temat wykłady, otwiera się seminaria, publikuje omówienia i rozprawy. W Niemczech wznawia się jego książkę i publikuje zbiór artykułów; obie publikacje przygotowane przez L. Schäfera i T. Schnellego; oni też są autorami wstępów do obu publikacji. Obaj byli inicjatorami i organizatorami międzynarodowego kolokwium na temat filozofii Flecka, które odbyło się w 1980 roku w Hamburgu.

Co do Polski, to odnoszę wrażenie, że publikacja przekładu jego głównej książki niewiele poprawiła znajomość jego myśli. Był tu dość znany i honorowany za życia jako lekarz i prawie całkiem nieznany jako erudyta, historyk nauki, filozof, wręcz intelektualista. Dzisiaj jest w świecie znany przede wszystkim jako filozof właśnie, bo jego dorobek mikrobiologa i lekarza wtopił się w ogólny stan wiedzy przyrodniczej i lekarskiej, stał się więc dorobkiem kolektywu, w którym jednostkowy wkład Flecka - zgodnie z jego kolektywistyczną doktryną - uległ zatarciu.

Polskie środowiska filozoficzne natomiast nie bardzo dostrzegają Flecka. Jego oryginalne idee wolą czerpać ze źródeł późniejszych,powstałych z fleckowskich inspiracji, ale dostępnych z oddali.

Zdzisław Cackowski

Literatura:

Andersson Gunnar: Problems in Ludwik Fleck's conception of science, "Methodology and science", vol. 17(1984).

Bilikiewicz Tadeusz: Uwagi nad artykułem Ludwika Flecka "Nauka a środowisko", "Przegląd Współczesny" 1939, s. 157-67; także w: Fleck: Powstanie...,

s. 189-197.

Bilikiewicz Tadeusz: Odpowiedź na replikę Ludwika Flecka, "Przegląd Współczesny"

1939, nr 8-9, s. 175-176; także w: Fleck: Powstanie..., s. 203-204.

Cackowski: Ludwik Fleck: filozoficzne ślady w Lublinie, Ann. UMCS Sect. I 1978/79,

vol. 3/4 druk 1980, s. 403-406.

Cackowski Zdzisław: Epistemologia Ludwika Flecka, "Studia Filozoficzne" 1982 nr

5/6 s. 65-77; tenże: Ludwik Fleck's epistemology, "Dialectics and

Humanism",3,1982.

Cackowski Zdzisław: Wstęp do wydania polskiego, w: Ludwik Fleck:"Powstanie i rozwój...", s. 10 - 22.

Cackowski Zdzisław: Rozum między chaosem a "Dniem Siódmym" porządku, Wyd.

UMCS, Lublin 1997

Chwistek Leon: Ciekawa książka, "Pion" z 15 sierpnia 1936 r.

Cohen R. S., Schnelle T.(eds): Cognition and Fact - Materials on Ludwik Fleck, Dordrecht, Reidel 1986.

Publikacja zawiera: Wstęp wydawców (IX-XXXIII); Thomasa Schnelle biogram Flecka oraz prezentacja podstawowych idei (s.3 - 36); 6 tekstów Flecka, w tym jeden (Crisis in science,1960) wcześniej niepublikowany (39-158); opracowania na temat Flecka teorii poznania: Nathan Rotenstreich (The Proto- Ideas and Their Aftermath), Jerzy Gedymin (Polish Philosophy in the Inter-War Period and Ludwik Fleck's Theory of Thought-Styles and Thought-Col- lectives), Bogusław Wolniewicz (Ludwik Fleck and Polish Philosophy),Władysław Markiewicz (Lwów as a Cultural and Intelectual Background of the Genesis of Fleck's Ideas), Thomas Schnelle (Ludwik Fleck and the Influence of the Philosophy of Lwów), Stephen Toulmin (Ludwik Fleck and the Historical Interpretation of Science), Patrick A. Heelan (Fleck's Contribution to Epistemology), Yehuda Elkana (Is There a Distinction Between External and Internal Sociology of Science? (Commentary on a Paper of John Ziman)), Dieter Wittlich (On Ludwik Fleck's Use of Social Categories of Knowledge), Stefen Shapin (History of Science and Its Sociological Reconstructions), Dawid Bloor(Some Determinants of Cognitive Style in Science), Bernard Zalc (Some Comments on Fleck's Interpretation of the Bordet-Wassermann Reaction in View of Present Biochemical Knowledge),Anne-Marie Moulin (Fleck's Style), Ilana Löwy (The Epistemology of the Science of an Epistemologist of the Sciences: Ludwik Fleck's Professional Outlook and its Relationships to his Philosophical Works) (161 - 442); bibliografia (445-468).

Dąmbska Izydora: Czy intersubiektywne podobieństwo wrażeń zmysłowych jest konieczną przesłanką nauk przyrodniczych?, "Przegląd filozoficzny" nr 40,

s. 288-294.

Fleck Ludwik: Entstehung und Entwicklung einer wissenschaftlichen Tatsache. Einführung in die Lehre vom Denkstil und Denkkollektiv, Basel 1935; nast. wyd. niemieckie - Suhrkamp, Frankfurt am Main 1980; wyd. amer.: Genesis and Development of a Scientific Fact, Univ. Chicago Press, 1979; wyd.polskie: Powstanie i rozwój faktu naukowego. Wprowadzenie do nauki o stylu myślowym i kolektywie myślowym,tłum. Maria Tuszkiewicz, Wydawnictwo Lubelskie, 1986.

Fleck Ludwik: Nauka a środowisko, "Przegląd Współczesny" 1939,nr 8-9, s. 149-156; także w: Fleck: Powstanie..., s.183- 188.

Fleck Ludwik: Odpowiedź na uwagi Tadeusza Bilikiewicza, "Przegląd Współczesny" 1939, nr 8-9, s. 168-174; także w: Fleck: Powstanie..., s. 198-202.

Fleck Ludwik: Problemy naukoznawstwa, "Życie nauki. Miesięcznik Naukoznawczy" T. I (1946), nr 5, s. 322-336.

Kuhn Thomas: The Structure of Scientific Revolutions, The Univ. of Chicago Press, 1962; polskie wyd. Struktura rewolucji naukowych, tł. Helena Ostromęcka, PWN, Warszawa 1968

Löwy I.:The Scientific Roots of Constructivist Epistemologies: Héléne Metzger and Ludwik Fleck, in G. Freudenthal(ed), "Études sur Héléne Metzger", Corpus, v. 34, n. 4. 1991

Reichenbach Hans: Experience and Prediction, Chicago 1938

Rubaszko Irena: Biogram Ludwika Flecka, Annales UMCS, S. I. Philosophia - Sociologia,1978-1979, III/IV, s.417 - 422

Schnelle Thomas: Ludwik Fleck: Leben und Denken. Zur Entstehung und Entwicklung des soziologischen Denkstils in der Wissenschaftphilosophie, Univ. Hamburg, 1982.

Symotiuk Stefan: Dwie socjologie wiedzy. Polemika Flecka z Bilikiewiczem, "Studia Filozoficzne" 1983, nr 10, s.129- 143; tenże: Two Sociologies of Knowledge. L. Fleck - T. Bilikiewicz, "Kwartalnik Historii Nauki i Techniki", 1983, nr 3-4, s. 569-582.

Wettersten J.: The Fleck Affair: Fashions v. Heritage, "Inquiry", v. 34, n. 4, 1991

 

powrót do góry

powrót do wydawnictwa

 
Kronika Oddziału według dat  
 
 Siedziba oddziału : Polska Akademia Nauk, Oddział w Lublinie
 Pałac Czartoryskich, Plac Litewski 2, e-mail: pan-ol@hektor.umcs.lublin.pl
webdesign emzab.pl